- 22
- Kwi
Magdalena Krawczun - Kim jest? Jaką ma pasję i czym się zajmuje?
Tego wszystkiego dowiecie się z wywiadu przeprowadzonego przez Aleksandrę Kowalską.
Na początku pracowałam z dziećmi, które miały duże ograniczenia w komunikacji i rozwoju mowy, i nie mogłam znaleźć dla nich odpowiednich materiałów. Dlatego sama zaczęłam dla nich nucić melodie, piosenki – wymyślałam wszystko, co tylko się dało, aby wymusić u dziecka słowo „nie” albo „ja” albo „tak”. A jako że lubię śpiewać i całkiem nieźle mi to wychodzi, to zaczęłam robić właśnie to.
Również dzięki temu, że chodziłam na studia logopedii klinicznej, to dostawałam wiele różnych informacji i musiałam je uporządkować. Każdy wykładowca mówił o czymś, co było interesujące i wartościowe, ale nie zawsze było spójne. Zależało mi też na uporządkowaniu wiedzy, od czego trzeba zacząć w pracy z dzieckiem, co jest właściwą terapią, co wspomoże pracę nad rozwojem mowy i co jest w nim najbardziej istotne. W ten sposób powstał Trening słuchowy – z potrzeby znalezienia najlepszego sposobu do pracy z dziećmi.
Dużą rolę odegrał właśnie czynnik porządkowania wiedzy. Na początku chciałam zrobić to tylko dla siebie, ale potem udało mi się dogadać ze świetnym muzykiem, Tomaszem Baselem, który zaaranżował mi potrzebne do pracy z dziećmi utwory. Z tego powstała płyta, a do płyty następnie napisałam książkę – instrukcję, jak prowadzić zajęcia z wykorzystaniem utworów. Później różni specjaliści, między innymi moi wykładowcy, nazwali ten zestaw programem – i rzeczywiście, spełnia on wszystkie jego cechy.
AK: Jak muzyka i taniec, według Pani doświadczenia, wpływa na człowieka? A jak wpływa na rozwój najmłodszych?
Muzyka i taniec wpływają na człowieka w bardzo istotny sposób. Za pomocą muzyki i ruchu możemy sterować życiem. Jak będziemy słuchać ciężkiej muzyki, która nam nie pasuje, możemy obniżyć sobie samopoczucie i wywołać rozdrażnienie, a kiedy słuchamy muzyki, która prowokuje do ruchu, to poprawi nam się humor i poczujemy więcej energii. To samo z ruchem: po dwóch godzinach biegania na bieżni można się wykończyć, ale jeśli ćwiczenia, które wykonujemy, pasują nam i wpływają pozytywnie na nasze ciało i postawę, to czujemy się lepiej.
Druga rzecz to pozytywne właściwości muzyki i ruchy, które możemy wykorzystać, aby poprawić sobie funkcjonowanie. Z ruchem i muzyką związane jest tak naprawdę wszystko, co nas otacza. Ruchem jest nawet to, że robimy sobie kawę czy herbatę, mruganie oczami, ruszanie narządami artykulacyjnymi przy mówieniu. Dlatego warto mieć ruch i muzykę obecną w ciągu swojego dnia i wykonywać treningi słuchowo-ruchowe.
Co daje ruch i muzyka? Poprawiają samopoczucie, a to sprawia że jesteśmy otwarci na naukę, doświadczenia, ludzi. Poprawiają koncentrację. Każda czynność w ciągu dnia to wiele małych kroków. Zrobienie herbaty to: nastawienie wody, wyjęcie kubka, zalanie herbaty wodą, i czasem wiele innych, a te czynności muszą być uporządkowane. Tak samo muzyka i ruch – muszą mieć swój porządek, na którym się koncentrujemy.
AK: Jakie zmiany u ludzi, którym Pani pomaga sprawiają, że czuje Pani napęd do dalszego działania?
Przede wszystkim obserwowanie, jak poprawia się funkcjonowanie ludzi. Patrzenie i dostrzeganie, że stają się bardziej radośni, uśmiechają się coraz piękniej, lepiej im się powodzi, mają sukcesy, mają poczucie, że otwierają się przed nimi drzwi i mają więcej możliwości. Dziecko, ucząc się wymawiać nowe głoski, chwali się tym z radością, używa nowych umiejętności z dumą, co jest niesamowite. Dziecko i rodzic razem widzą postępy i doceniają te postępy. Dodatkowo rodzice mniej się dzięki temu denerwują, że dzieci będą niezrozumiane przez wymowę, co zwiększa komfort i często poprawia relacje rodzinne.
AK: Rozmawiając o fitnessie – dlaczego wybrała Pani Pilates jako „swoją działkę”? Co w tej dziedzinie Panią przyciąga?
Przede wszystkim to, że ćwiczenia pilates wzmacniają i rozciągają ciało. Kiedyś miałam duże problemy z kręgosłupem, zdrowiem. Miałam operację jamy brzusznej, później zakrzepicę, i przez długi okres bardzo bolały mnie mięśnie. Miałam chorą jedną nogę i przez to obciążałam nogę zdrową, bolał mnie kręgosłup, bolały mięśnie. Wcześniej bardzo lubiłam ruch i miałam skończone szkolenia fitness, dlatego szukałam dla siebie alternatywy. Trafiłam na pilates i po paru miesiącach ból ustał, a napięcia mięśniowe wyrównywały się. Ze względu na to, że pilates mi pomógł, później zaczęłam prowadzić takie zajęcia. Chciałam pomagać innym zmagającym się z bólem i problemami zdrowotnymi.
Jak już wszystkie moje bóle odpuściły, wzmocniłam i rozciągnęłam ciało, to wróciłam do zwyczajowych ćwiczeń – kardio, aerobowych. Wtedy dalej widziałam, że te treningi pilates zostały ze mną w formie lepszej postawy ciała, otwartej klatki piersiowej, ale i w formie otwartości na nowe doświadczenia i próbowania alternatyw. Polecam te ćwiczenia również dla wyciszenia i ćwiczenia wewnętrznej równowagi. Pilates też wykorzystuję w terapii logopedycznej. Przykładowo pozycja klęku podpartego domyka wargi, pionizuje język, ustawia w pozycji wertykalno-horyzontalnej, a to jest podstawa do poprawnej artykulacji. Te zawody się ze sobą łączą i wspierają funkcjonowanie w sposób holistyczny. Dokładnie jak strategia 5S, wszystkie dziedziny się ze sobą wiążą i przenikają. W ten sposób wspierają mój rozwój i rozwój każdego, z kim pracuję.
AK: Może to proste pytanie, ale jesteśmy ciekawi Pani odpowiedzi – dlaczego lubi Pani pomagać innym?
Z tym pytaniem miałam najwięcej problemu, ale myślę że udało mi się znaleźć zgodną ze mną odpowiedź. Po pierwsze, pomaganie innym pozwala nam poznać historię drugiego człowieka. A to z kolei może wpłynąć na naszą świadomość. Przestajemy marudzić, że nie mamy się w co ubrać, nie wiemy co zjeść, kiedy widzimy, że inni mają te problemy i dramaty w prawdziwej formie, i doceniamy to co mamy. Pomaganie innym daje świadomość i uwrażliwia. Sprawia, że dostrzegamy uśmiech, radość, widzimy poprawę i zarażamy się tym nastawieniem. Jesteśmy tym, co nas otacza, więc jeśli otaczamy się ludźmi, którym dajemy radość, to wtedy ci ludzie dla nas będą i oddadzą nam tę energię. Zawsze najpierw należy zacząć od siebie, a nie wymagać od innych, a ta zasada narzuca, abyśmy świecili przykładem i pokazali, że można się cieszyć życiem i przekazywać dalej radość.
AK: Skąd czerpie Pani siłę i pozytywną energię, którą przekazuje Pani dalej? Kto jest dla Pani wsparciem i inspiracją?
Przede wszystkim moi rodzice, którzy wychowali czwórkę dzieci, mimo że nie mieli łatwo. Osoby, z którymi pracuję, najbliżsi przyjaciele. Otaczam się również ludźmi, którzy mają ciężką sytuację, znam wdowców wychowujących dzieci, osoby bez wsparcia partnera czy męża, osoby pełne długów, czy nawet te mające „wszystko”, ale nie umiejące docenić życia. Czyli rodzina, najbliżsi, ale i ludzie potrzebujący pomocy. Sama przeszłam drogę samorozwoju, czytałam wiele inspirujących książek o tym, jak żyć, jak doceniać codzienność. I to pomaga mi na mojej ścieżce oraz daje wiedzę, którą mogę przekazać dalej.
Każda droga ma jakiś punkt docelowy. Najdalszy cel Pani pracy, co chciałaby Pani osiągnąć na końcu? Coś o idei, do której prowadzą Pani działania.
Przez ostatnie dwa lata przeszłam długą drogę na różnych płaszczyznach i czuję, że jestem na jej końcówce. Moim największym celem było złapać równowagę między pracą a życiem prywatnym i niedawno udało mi się to opanować. Lubię stawiać sobie wyzwania, i chciałabym nauczyć się coraz mniej stresowo podchodzić do nowych rzeczy: taki jest cel na teraz. Ale główny życiowy cel, to poczucie spokoju. Stan, w którym wszystko jest w porządku, w którym łapię równowagę. Mam świadomość, że nie muszę dużo zarabiać, mieszkać w pałacu, jeździć na drogie wakacje. W którym wiem, że liczą się rzeczy przyziemne, tu i teraz. Oczywiście ważne są też marzenia, aby je mieć. Ja trzymam przy sobie mapę marzeń i staram się je spełniać, bo to jest częścią tej równowagi i dobrobytu.
AK: Największe marzenie – tym razem prywatnie. Spróbować skoku ze spadochronem? Odwiedzić daleki kraj? A może coś bardziej „przy ziemi”?
Nie chcę zdradzać [śmiech] – mam je na swojej mapie, ale chcę je zachować dla siebie, to też część tej równowagi. Ale chcę, żeby było tak jak jest teraz. W tym miejscu w życiu mam to czego potrzebuję i nie muszę niczego zmieniać. Wielkim marzeniem dla mnie było wydać książkę z płytą, a ono już się spełniło, więc jestem na etapie poszukiwania nowych.
AK: Dlaczego wybrała Pani Kampanię Żyję Świadomie?
AK: Na koniec prosimy Panią o krótką radę dla uczestników konferencji i naszych czytelników. Jakieś motto, dewiza życiowa lub porada „na drogę”, która może pokierować ich w drodze do zdrowego życia.
Przede wszystkim zachęcam, aby uporządkować swoje życie. Sprawić, aby było nam wygodnie, ale nie raniąc innych, ani siebie. Jeśli ktoś nie ma gdzieś mieszkać, to musi znaleźć dom. Jeżeli nie ma pracy, to musi jej poszukać, popytać o nią. Najlepiej spisać problem i potrzeby, i kierować się tym, aby je spełnić. Warto też prosić o pomoc innych. Ludzie naprawdę chcą nam pomóc i warto z tego korzystać. Największym darem dla nas jest drugi człowiek – jesteśmy inny, ale zależni od siebie. Szkoda zamykać się wyłącznie w social mediach, i warto prowokować spotkania interpersonalne. Zadać sobie pytania i być uważnym na odpowiedzi. Marzyć, tworzyć mapy marzeń, doświadczać tych marzeń w ciągu każdego dnia. Włączyć sobie muzykę w wysokich tonach, ruszać się, znaleźć ruch, który sprawia radość, ale i pozytywnie wpływa na postawę. Jeść zdrowo, chodzić na spacery, starać się o dużo światła, brać kąpiele, czytać, używać afirmacji… Dbać o siebie. Po prostu. To chyba najważniejsze. Sprzątać, gotować, prać – te czynności, które polepszają jakość życia i sprawiają, że staje się prostsze.