- 03
- Sie
Jacek Skowronek - Kim jest? Jaką ma pasję i czym się zajmuje?
Tego wszystkiego dowiecie się z wywiadu przeprowadzonego przez Aleksandrę Kowalską.
Aleksandra Kowalska: Wiedzieć, czego się chce od życia już w wieku 7 lat to nieczęsta sytuacja – jak to było Pana? Co sprawiło, że ta pasja została z Panem na zawsze?
Oj nie.....nie wiedziałem, to raczej moja mama za mnie zadecydowała, kiedy pojawił się problem z nadwagą u mnie jako dziecka i plan na siebie, co robić po szkole. Moja mama zachęcała mnie do chodzenia na basen dwa razy dziennie przez 5 dni w tygodniu, nawet jeśli nie zawsze miałem ochotę, a potem już zaskoczyło. Dlatego tak bardzo zapalam rodziców do inspirowania dziecka do pewnych aktywności fizycznych. Trzeba patrzeć jakie dziecko ma predyspozycje i wskazać mu te mocny strony tak, aby chciało się nimi zająć. Na początku może być opór masy, ciężko, bunt ale potem dozgonna wdzięczność za naprowadzenie na drogę do zdrowia lub nawet pasji.
AK: Pływanie a sztuki walki – czy jest im do siebie blisko? Czy dla Pana sport to sport, czy może każda dyscyplina to coś szczególnego?
Każda dyscyplina jest inna i trzeba mieć pewne fizyczne i mentalne predyspozycje. Nie jesteśmy urodzeni do robienia wszystkiego. Pływanie pomogło mi w sportach walki tym, że miałem dobrą kondycję, wytrzymałość (pływałem na dystansach, 400, 800, 1500 dowolnym). Pływanie to wbrew pozorom sport dla indywidualistów, walczy się z sobą, ze swoimi emocjami, lękiem, czasem. Ogólna rozwojówka to był klucz do sportów walki. Druga rzecz jest taka, że przez 2 lata prowadziłem knajpę, dyskotekę, wpadłem w środowisko sportów walki i tak już poszło. Do dzisiaj.
AK: Czy boks to tylko walka dwóch przeciwników, czy coś więcej? Co kryje się za takim pojedynkiem?
Największym przeciwnikiem jestem Ja sam dla siebie, psychika potrafi zniszczyć najlepszego, można przygotować się fantastycznie fizycznie do walki a głowa nie nadąży zaresztą i katastrofa gotowa. Wielu zawodników, dobrych zawodników przegrywa mentalnie jeszcze przed walką, prawdziwi mistrzowie mają odpowiedni sztab ludzi, który czuwa nad ich przygotowaniem mentalnym do walki. To jest czasami dużo cięższa praca przygotowawcza niż trening siłowy i wydolnościowy. Przyznaje: mocna głowa dała mi dużo przewagi w biznesie - zawsze ale to zawsze obserwuje, wyciągam wnioski i dopiero wtedy się angażuje. To wynik boksu i dobrego wytłumaczenia na wstępie czym jest boks.
AK: Jakie zmiany widzi Pan w swoich podopiecznych w trakcie treningów? Jak zmienia się ich podejście do treningu, do zdrowia, do samych siebie?
Przede wszystkim trzeba powiedzieć, że na 10 osób, 1-2 (może) zostaje przy edukacji boksu czy kickboxingu. Ludzie nie zdają sobie sprawy, jak ciężki jest to sport i nie w ujęciu fizycznym. Mówię o mentalności osób trenujących, systematycznej pracy, uporze, pracy i jeszcze raz pracy. Nie ma mowy o nauce boksu raz w tygodniu – to nie działa. Ja uczyłem się 4-5 razy w tygodniu i czułem, że ciągle gonię królika. Obecnie ciągle się uczę i trzeba być tego świadomym, nauka trwa całe życie. Zmiany te pierwsze zachodzą wciele, jest to wynik ciężkich treningów, ogólnorozwojowych (bardzo różniących się od tych na siłowniach, które obserwujemy), druga zmiana mentalna (tak mogę, tak zrobię, nie boję się, chce tego). Proste rzeczy, które rzutują na całe życie, prywatne i biznesowe. Pojawia się odwaga, pewność siebie, znika niska samoocena, chce się więcej i więcej. Ten etap jest niestety zarezerwowany dla kilku procent osób, które przechodzą do dalszego etapu. Zmęczenie treningiem przychodzi po miesiącu, kiedy organizm zaczyna protestować, potem dochodzi głowa i zmęczenie, trzeba to przejść, niestety, pierwszy miesiąc, dwa są najtrudniejsze, po tym widać, kto ma serce i wolę do walki. Od samego początku zachęcam do zdrowego jedzenia, podrzucam pewne nawyki, jak nie poddasz się, trening to zweryfikuje a ty nikogo nie oszukasz.
Dlatego tak kocham ten sport – daje możliwość nauki ale też bardzo szybko weryfikuje twoje wstępne postanowienia.
AK: „Mordobicie” i „nawalanki”, czyli z jakimi stereotypami na temat boksu się Pan spotyka i jak na nie Pan odpowiada?
“Boks nie jest dla kobiet, to nie dla mnie, nie chce dostać w twarz, boję się”, to tylko wybrane, ale bardzo życiowe uwagi, jakie słyszę. Często też boks jest utożsamiany ze wspomnianą nawalanką, biciem ulicznym.
Kto rzeczywiście trenuje sztuki walki, nie angażuje się w takie uliczne głupoty. Mamy tyle okazji do trenowania i wyżycia się, że ulica nas nie interesuje. Na ulicy najczęściej pojawiają się młodzi groźni, którzy coś tam się uczyli albo chcą coś udowodnić. Sztuki walki a agresja u młodzieży to zupełnie rozłączne rzeczy. Druga rzecz jest taka, że prawo jest dla nas nieubłagane, nie ma litości, bo według prawa jesteśmy traktowani jako Ci, którzy mają broń w ręce, którą można zabić. Nikt nie chce ryzykować, dlatego idziemy na trening, sparing i tam się sprawdzamy a po tym marzymy aby pójść tylko spać. Z uwagi na obecne czasy i znieczulicę na ulicach, szczególnie zachęcam właśnie kobiety do nauki. Mogą tylko zyskać.
AK: Czy każdy może nauczyć się sztuk walki, czy potrzeba do tego konkretnych predyspozycji?
Dla poziomu amatorskiego każdy może się uczyć, trening 2 razy w tygodniu, potem staje się to albo pasją albo sposobem na aktywność fizyczną i znowu pojawia się dylemat – albo idę wyżej albo zostaję tu gdzie jestem i trzymam formę i to też bardzo szanuję. Powtarzam: Na 10 osób, które trenują jedynie 1 pójdzie dalej, wyżej (scenariusz optymistyczny). Dlaczego? Pojawiają się kontuzje, trening i odnowa biologiczna wymaga czasu, do tego posiłki. W moim życiu biznesowym (zarządzałem najpierw zespołami a potem całą firmą), największym wyzwaniem stał się czas, który nie jest elastyczny. Ma określoną liczbę godzin i nic z tym nie zrobimy, do tego dochodzi rodzina, córka.Trzeba było zdecydować się albo biznes i fajne pieniądze albo pasja i miłość. Wybrałem miłość, dlatego każdego ranka wstaję z uśmiechem na twarzy i kocham to, że pracuje tu gdzie pracuję. Kwestia wyborów i odwagi do podejmowania decyzji. Nie boję się podejmować decyzje, lubię ryzyko, działam szybko ale z rozwagą i tego nauczył mnie sport. Zawsze odpowiadam za swoje błędy i wyciągam wnioski. Reasumując: rusz sięz kanapy i zobacz ile rzeczy czeka na Ciebie.
AK: Skąd czerpie Pan siłę i pozytywną energię, którą przekazuje Pan dalej? Kto jest dla Pana wsparciem i inspiracją?
To wbrew pozorom ogromne wyzwanie. Ludzie oczekują ode mnie tego, że będę ich motywować, szkolić, pomagać rozwiązywać problemy, pomagać zmagać się z psychiką a na koniec dnia, my trenerzy zostajemy sam sobie i jak w tym powiedzeniu, jak szewc w dziurawych butach chodzi, tak my nie mamy nikogo, kto mógłby z nami popracować. Dlatego trzeba szukać ludzi pozytywnie zakręconych wokół siebie. Unikać tych, którzy jednostronnie korzystają z naszej energii, bez dawania niczego w zamian. Mam to szczęście, że umiem sobie odpowiednich ludzi dobrać, ale też bez żadnych skrupułów odcinam od siebie osoby, które sieją negatywną energię lub chcą mnie wykorzystać, i nie mam żadnych negatywnych emocji z tym związanych. Życie mnie tego nauczyło. Jedna z moich zasad – ostatniego dnia roku, każdego roku, biorę do ręki telefon i kasuje wszystkie numery i kontakty do ludzi, z którymi nie miałem kontaktu przynajmniej raz w ciągu ostatniego półrocza. I tak każdego roku, wychodzę z założenia, że tacy ludzie w moim życiu nie są mi bliscy i dla mojego dobra nie chcę poświęcać im czasu, który mogę wykorzystać lepiej.. Przyznaję, że mam silną psychikę i ona też nie pozwala mi się poddać, kiedy mam dziwne myśli, zawsze patrzę na moją małą córkę i mówię do siebie czego chce dla niej? W roku 2015 byłem niepełnosprawny po wypadku na treningu i nie chodziłem długo, w 2018 roku zdiagnozowano u mnie nowotwór złośliwy, dlatego dobrze wiem, co znaczy mieć gorsze dni, tygodnie, miesiące - umiem pracować z ludźmi pod tym kątem.
AK: Każda droga ma jakiś punkt docelowy. Najdalszy cel Pana pracy, co chciałby Pan osiągnąć na końcu? Proszę opowiedzieć o idei, do której prowadzą Pana działania.
Odpowiem w punktach, bo tak jest najprościej bez zanudzania.
1. Pomagać kobietom, które mają pod górkę w życiu (chodzi mi o wykorzystywanie seksualne w domu, pracy, molestowanie, niska samoocena, agresja słowna w domu i pracy) i to się akurat dzieje obecnie w ramach Sport Events.
2. Szkoła sportowa – połączenie edukacji życiowej i celu w sporcie dla młodzieży.
3. Firma produkcyjna w branży sportowej – obecnie też już jest zalążek i się dzieje :)
AK: Największe marzenie – tym razem prywatnie. Spróbować skoku ze spadochronem? Odwiedzić daleki kraj? A może coś bardziej „przy ziemi”?
Mówią marzyć grubo!!!
1. Marze o zdrowiu i szczęściu dla mojej córeczki, aby poznała swój cel w życiu. Moim największym celem jest Ona i jej szczęście. Relacja jaka jest między nami jest nie do opisania.
2. Dla mnie? Zdrowia, zdrowia i jeszcze raz zdrowia, abym mógł jak długo się da trenować ludzi, wpływać na ich zachowania i zostać w pamięci wśród ludzi, dla których coś znacze, znaczyłem.
3. Kocham wodę, mam patent nurkowy ale brakuje czasu na powrót do tej pasji, nauczyć się nowej dyscypliny: freediving.
AK: Dlaczego wybrał Pan Kampanię Żyję Świadomie?
Zbieżność z moimi zainteresowaniami, miłością i pasją do zdrowia, aktywności, świadomego podejmowania decyzji. Łączy nas to samo – zmieniamy świadomość naszych przyjaciół, sąsiadów, bliskich i znajomych, chcemy dla nich lepszego jutra w harmonii z samym sobą i światem, który nas otacza.
AK: Na koniec prosimy Pana o krótką radę dla uczestników konferencji i naszych czytelników. Jakieś motto, dewiza życiowa lub porada „na drogę”, która może pokierować ich w drodze do zdrowego życia.
Zamknij oczy i pomyśl, co chcesz robić tak naprawdę, od serca i zacznij to wreszcie robić! Nie bój się być inny/inna, nie bój się ryzykować, bądź sobą i nigdy ale to nigdy się nie poddawaj. A na koniec zostaw po sobie na tym pięknym świecie coś, co odmieni życie innych ludzi, którzy nie mieli okazji Cię nigdy poznać.