- 02
- Paź
Pościg za stadem zająców.
Autor: Aleksandra Kowalska
Konfucjusz twierdził, że "człowiek, który goni dwa zające nie złapie ani jednego." Miał na myśli, że jeśli nie skupimy się na jednym celu, to nie damy rady osiągnąć żadnego. Ale czy naprawdę to tak działa? Przyjrzyjmy się zającom, które są obecne w naszym życiu.
Zając pierwszy: sukces zawodowy. Dążymy do rozwoju kariery. Nieważne, czy mamy przez to na myśli wspinanie się po stromych szczeblach, czy też zależy nam jedynie na stabilnej pozycji i słusznej płacy. Jakkolwiek definiujemy sukces – każdego dnia podejmujemy działania, by go osiągnąć.
Zając drugi: dbanie o siebie i samorozwój. Chcemy być konkretną osobą i stawiamy sobie konkretne wymagania. Dążymy do tego, by być wysportowanym, zdrowym, zadbanym. Zależy nam, by ludzie dostrzegali w nas cechy, które najbardziej w sobie cenimy. Wkładamy starania, by być osobą odpowiedzialną i poukładaną. Każdego dnia próbujemy być bliżej ideału.
Zając trzeci: życie społeczne. Spędzamy czas ze znajomymi, przyjaciółmi. Staramy się wygospodarować chwilę, aby spotkać się w dobrym towarzystwie i rozwijać relacje, zamiast pozwalać im wygasać. Chcemy być kimś, z kim chętnie się przebywa. Dążymy do odczuwania satysfakcji z rozmów na tematy dla nas ważne.
Zając czwarty: rodzina. Chcemy stworzyć dom, do którego miło wracać. Założyć rodzinę – dwu-, pięcio-, dziesięcioosobową. Szczęśliwą. Staramy się zapewnić bliskim byt na najlepszym poziomie i budować z nimi zażyłe relacje. Chcemy, by nasze życie rodzinne było pełne wrażeń i dawało nam poczucie bezpieczeństwa. Zależy nam, by zachować dobre stosunki też z dalszymi krewnymi, z którymi widujemy się rzadziej.
Zając piąty: hobby. Nie da się żyć tylko pracą, obowiązkami i innymi ludźmi. Trzeba robić coś dla siebie, by nie zwariować. Chcemy mieć czas, by rozwijać swoje pasje. Obojętnie, czy to kajakarstwo, szydełkowanie czy zbieranie monet. Staramy się rozwijać w dziedzinie, która przynosi nam zadowolenie z siebie i chwilę oddechu.
To tylko pięć głównych, uniwersalnych zająców. Jesteśmy pewni, że spokojnie dodałbyś do tej listy kolejne dziesięć, wybranych tylko dla Ciebie.
Jak w tych okolicznościach odnieść się do słów Konfucjusza?
Czy rzeczywiście możemy wybrać tylko jednego zająca do pościgu, bo inaczej uciekną nam wszystkie?
Wyobraź sobie pustą łąkę. Tylko Ty, hektary otwartej przestrzeni i zające w klatkach startowych. Gdy słyszysz sygnał startu, gryzonie rozbiegają się we wszystkie strony. Zaczynasz gonić jednego, ale okazuje się szybki i sprytny. Po chwili tracisz go z oczu. Przerzucasz się więc na inny cel, ale ten ma już ogromną przewagę. Próbujesz mimo to. Prawie chwytasz go za ogon, ale on w ostatniej chwili chowa się do spotkanej po drodze nory. Szukasz innego celu, ale wszystkie wydają się już za daleko. Nieosiągalne. Zostajesz na łące sam, ze zmęczonymi nogami i kawałkiem wyrwanego futra w dłoni.
A teraz zmieńmy okoliczności. Wyobraź sobie tor gokartowy. Zamkniętą przestrzeń z wyznaczoną, wąską trasą. Stoisz na starcie i kiedy widzisz, że stado gryzoni zaczyna uciekać – wiesz, gdzie biec. Do przodu. Patrzysz na swoje zające, raz na jednego, raz na innego. Chwilami na wszystkie naraz. Po kawałku sprintu łapiesz jednego. Wrzucasz go do wielkiego worka na plecach i gonisz dalej. Wystarczy, że poruszasz się do przodu, a prędzej czy później w Twoje ręce wpada następny. I kolejny. Zanim się zorientujesz, worek będziesz miał pełny zająców. Trzeba tylko pilnować, by wszystkie znalazły się na tym samym torze.
I wystarczająco szybko biegać.