- 09
- Paź
Okołoporodowo & zdrowo czyli wellnessowo.
Autor: Anna Dmowska - mgr pielęgniarstwa i nauk o rodzinie, trener szkoły rodzenia, nauczyciel akademicki i Ambasadorka Fundacji World Healthy Living Foundation
Temat porodu jest zagadnieniem złożonym i jak każdą życiową sytuację, można go rozpatrywać z wielu perspektyw. W tym obszarze posiadam też własne doświadczenia; ponadto łączę również zawody (w tym: ścieżka psychologiczna oraz pogłębiony obszar zdrowia poprzez studia pielęgniarskie i dalsze doświadczenie), stąd obraz porodu i przemyślenia z nim związane wydają się być pełniejsze.
W kilku słowach opisując własne doświadczenie - moje rodzenie nazwę porodem udanym. Termin często pojawia się w literaturze przedmiotu przeciwstawiając go porodom z dystocją (i nie tylko z dystocją barkową, lecz każdą inną, która wikła poród). Chociaż pierwsze zetknięcie z porodem przyniosło dramatyczną wizję – doświadczenia Mamy, czy Siostry oraz innych znanych mi wówczas Kobiet, to moje własne doświadczenie bliskie jest temu, co o porodach słyszałam i widziałam u początku zainteresowań porodem na pierwszych studiach (emitowane filmy z porodami fizjologicznymi) jeszcze na zajęciach z Panią profesor Dorotą Kornas – Bielą (z psychologii prenatalnej i psychopedagogiki prokreacyjnej) czy to, co czytałam w publikacjach profesora Włodzimierza Fijałkowskiego. Tak więc do swojego porodu zaczęłam się przygotowywać solidnie, nawet jeszcze zanim zaszłam w ciążę. Po prostu mocno wzięłam sobie do serca i do głowy m. in. badania kanadyjskiego ministra zdrowia (na dużej populacji) Lalonde’a, że więcej jak 50 % czynników zdrowia jest w naszych rękach, to znaczy, że mamy na nie ogromny wpływ. A warto dodać, że mój start nie był idealny – jednak, wdrażając strategie z arsenału profilaktyki i promocji zdrowia, udało się zdrowie poprawić, tak że ostatecznie wyniki i cała reszta były bardzo dobre. Ostatecznie urodziłam 4500 g Dziecko w pozycji wertykalnej w 6,5 godziny od momentu odejścia wód i pierwszych skurczów do wody (poród z immersją wodną), bez nacięcia czy pęknięcia krocza (krocze ćwiczyłam od późnego siódmego miesiąca, ponadto wspomagałam się ziołami oraz zdrową dietą & suplementami, jak i ćwiczeniami mięśnia dna miednicy). Podczas porodu byłam aktywna, miałam dobre wsparcie i towarzyszyła mi dobra Położna. Skurcze rozgrywałam świadomie, ból przezwyciężałam za pomocą niefarmakologicznych metod (które są zresztą zaproponowane również w Rozporządzeniu Ministra dotyczącym bólu w porodzie). Przyjmowałam rozmaite pozycje wertykalne. Część wiedzy i umiejętności zdobyłam w Szkole Rodzenia. Większą część zdobyłam dzięki zacięciu i przygotowaniu na kursach, które podejmowałam wyszukując je samodzielnie.
Dlatego też ciekawym zagadnieniem jest dla mnie spojrzenie na poród od strony zdrowia i diagnozy wellnessowej, odnosząc go do kontinuum wellnesowego. Jestem również gorącym orędownikiem dobrego przygotowania do sytuacji okołoporodowej na sposób edukacji zdrowotnej.
Interesujące są również badania związku np. zadowolenia / niezadowolenia z porodu, a np. tego, co wydarzyło się jeszcze od prekoncepcji. Istnieje w tym kontekście wiele badań, towarzyszą temu różne teorie. Za ilustrację niech posłużą dwie myśli: 1. Prof. Sue Carter / biolog, neurobiolog behawioralna: „Znajdujemy się w samym centrum największego eksperymentu w dziejach ludzkości.” 2. Prof. Włodzimierz Fijałkowski / ginekolog, położnik: „…Obecnie obserwujemy zbyt zmedykalizowane podejście do sfery prokreacji & Człowieka / Rodzącej, Dziecka.” „Niesłusznie Rodzącą uznaliśmy Pacjentką, a ciążę - ciążą, czyli czymś, co ciąży.” Takie myśli nestorów powrotu do fizjologii okołoporodowej można by mnożyć. Chodzi jednak o refleksję, która nurtuje i mnie, czy współcześnie poród jest ideałem o jakim marzy każda Kobieta? I co ja osobiście dla Niej mogę zrobić, aby tak rzeczywiście było?
W tym kontekście warto przytoczyć kontinuum porodowe i dwie jego skrajności: – poród w traumie oraz przyjemny poród w ekstazie, o czym dowiadujemy się z literatury oraz doświadczeń wielu Kobiet. Poruszę wątek traumy okołoporodowej, gdyż pracując krótko jako doradca / terapeuta miałam właśnie takie doświadczenia: trafiały do mnie Kobiety z traumą okołoporodową, otwierając przede mną swe serca. To wtedy właśnie docierało, że skutki, jakie wypływają z prowadzonego porodu są ważną informacją.
Z wielu publikacji dowiadujemy się, że poród – ze względu na dramatyczne, często bagatelizowane konsekwencje może być jednym z najbardziej bolesnych doświadczeń w życiu Kobiety, a jego długoterminowe skutki, czyli de facto skutki traumy (PTSD) milionów młodych Mam w dużej mierze ignorowane. PTSD czyli zaburzenie lękowe wywołane stresującymi, przerażającymi, niepokojącymi wydarzeniami, które następnie są ponownie przeżywane w retrospekcji i koszmarach. Wcześniej zwany „szokiem muszelkowym”, opisywany w skutkach pierwszej wojny światowej, u Ludzi będących świadkami niewyobrażalnego cierpienia wojny. Natomiast dziś, kiedy ucichły armaty w wielu zakątkach świata, wiemy już, że zespół stresu pourazowego dotyczy także innych codziennych sytuacji, w tym okołoporodowej. Objawy są zwykle podobne dla różnych kategorii wydarzeń i Osób, bez względu na rodzaj traumy, której doświadczyli.
Kobiety z traumą mogą odczuwać strach, bezradność lub przerażenie z powodu swoich doświadczeń i cierpieć przez powtarzające się, przytłaczające wspomnienia, retrospekcje, myśli i koszmary związane z porodem; mogą odczuwać niepokój, lęk lub panikę, gdy są narażone na rzeczy, które przypominają im o tym wydarzeniu; dlatego odsuwają myśli o współżyciu czy ponownym zajściu w ciążę, aby uniknąć najgorszego – porodu, który przypomina o traumie; o tym mówią np. eksperci ds. zdrowia psychicznego matki w University College Hospital i rzecznik Royal College of Obstetricians and Gynecologists w Wielkiej Brytanii.
Pomimo tych potencjalnie wyniszczających skutków, postnatalny zespół stresu pourazowego został formalnie uznany dopiero w latach 90. XX wieku, kiedy Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne zmieniło swój opis tego, co stanowi traumatyczne wydarzenie. Stowarzyszenie początkowo uważało PTSD za „coś wykraczającego poza zakres zwykłego ludzkiego doświadczenia”, ale następnie zmieniło definicję, aby uwzględnić zdarzenie, w którym dana osoba „była świadkiem poważnego fizycznego zagrożenia lub URAZU dla siebie lub innych lub stanęła w obliczu tego uczucia strachu, bezradności lub przerażenia ”. To wpisuje się również w sytuację okołoporodową.
Wcześniej sugerowano, że poród był uważany za zbyt powszechny, aby był wysoce traumatyczny - pomimo urazów zmieniających życie, a czasem przynosząc śmierć. Po zmianie dopuszczono na forum, że Kobiety mogą cierpieć, wydając Dzieci na świat. I potwierdzają to rozmaite dane, np. Światowa Organizacja Zdrowia mówi o około 800 Kobietach umierających każdego dnia z powodu powikłań związanych z ciążą i porodem (dane na kwiecień 2019). Jednak niezależnie od statystyk, Kobiety, które przechodzą przez podobne doświadczenia, borykają się de facto z niepotrzebnym i niezasłużonym cierpieniem, i to wymaga pogłębionej refleksji i wzięcia sobie do serca.
Kiedy myślę więc o porodzie – myślę o jego skutkach... Wiem, że poród to doświadczenie, które przez większość Kobiet opisywane jest jako coś bardzo znaczącego życiowo, a jego specyfika i intensywność powodują, że jest ono dość szczegółowo pamiętane przez większość z Nich przez całe życie (np. badania prowadzone przez Penny Simkin). Poczucie satysfakcji lub nie z jego przebiegu, jak ukazują badania, bywa różnorodne. Np. wyniki badań prowadzonych przez Fundację „Rodzić po Ludzku” z 2008 zobrazowały, że przeszło połowa Badanych wskazała, że poród, to „coś, przez co musiały przejść”, a 7% Badanych określiło poród jako koszmar, o którym chcą, a nie mogą zapomnieć. To postrzeganie porodu jest kluczowe też z innych względów - ma wpływ, jak ukazują rozmaici Badacze, np. na wczesną więź między Mamą a Dzieckiem, na poczucie kompetencji, jako Mamy i poczucie własnej wartości, szczególnie jako Kobiety, w tym jej seksualność. Ma również wpływ na postrzeganie samego Noworodka. Kluczowe jest również dla zdrowia, zarówno Mamy, jak i Dziecka (a tu cały obszar związany z programowaniem zdrowia).
Dlatego chcę mieć na względzie, że moje działania jako Położnej mogą dwojako wpłynąć na życie konkretnej Kobiety, jak i Jej życie osobiste, rodzinne. Np. negatywne doświadczenie porodu przyczyni się do trudności w karmieniu piersią do depresji poporodowej oraz PTSD, dalszych wyborów i preferencji kolejnego porodu, włącznie z ciężką operacją, jaką jest cesarskie cięcie. W swojej praktyce chcę brać pod uwagę fakty (Evidence Based Practice), że na ocenę satysfakcji z porodu przez rodzące Kobiety wpływa wiele czynników, np. fizjologiczne, psychologiczne czy medyczne związane z przebiegiem porodu, np. długość porodu, rodzaj porodu (drogami natury, drogami natury zabiegowy, operacyjny) czy liczba podjętych interwencji medycznych. Chcę mieć świadomość, że urazy krocza, w tym również jego nacięcie nigdy nie pozostaną obojętne dla psychiki i zdrowia Kobiety, tak jak dostępność lub nie oraz rodzaj - metod łagodzenia bólu porodowego i zadowolenie z ich działania. Chcę pamiętać w każdej sytuacji, dla satysfakcji z porodu niezbędne są również czynniki psychologiczne i społeczne, takie jak np. kompetencje miękkie, czyli jakość odniesień z rodzącą (otwarta komunikacja, wyrażanie emocji, możliwość negocjacji, współodczuwanie, liczenie się z emocjami Kobiety itd.), obecność Osoby bliskiej, wybranej czy stopień realizacji oczekiwań związanych z różnymi aspektami porodu i jego faktyczny przebieg. Ważną część stanowi również dbałość o zdrowie, zarówno przed koncepcją, jak i już w ciąży – z uwagi na fakt zdrowia nie tylko Mamy, ale i Dziecka (programowanie zdrowia Dziecka zdrowiem Rodziców, a zwłaszcza Mamy, to kliniczny dziś fakt). Dlatego też ważna jest dla mnie okołoporodowa edukacja w Szkole Rodzenia, aby jak najlepiej przygotować Kobietę / Parę; najchętniej jak najwcześniej w ciąży (by zmienić mindset – co trochę trwa, a następnie krok po kroku wdrożyć postępowanie na rzecz zdrowia i umiejętności nieodzowne dla udanego porodu oraz rodzicielstwa na start).
Swoje rozważania zakończę myślą Profesora Gerrita Jana Kloostermana, która była dla mnie swoistym olśnieniem - o „SPONTANICZNYM PORODZIE ZDROWEJ KOBIETY… Który jest wydarzeniem charakteryzującym się tak skomplikowanymi i tak doskonale skomponowanymi procesami, że każda INGERENCJA będzie tylko umniejszać jego OPTYMALNY CHARAKTER. Jedyna rzecz, jakiej się oczekuje od OSOBY ASYSTUJĄCEJ, to OKAZANIE SZACUNKU dla tego WZBUDZAJĄCEGO ZACHWYT PROCESU, przez zastosowanie się do głównej zasady medycyny „PO PIERWSZE NIE SZKODZIĆ” [Hipokrates].
Pozdrawiam,
Anna Dmowska